Wczoraj wpadła do mnie sąsiadka zarabiająca jako samozatrudniona. Pyta Tarota. „Czy list polecony z urzędu podatkowego jest bardzo negatywny?” Mówię jej, że nie można zdawać tarotowi pytań dla zaspokojenia ciekawości. Ona mi na to, że to nie ciekawość, a strategia. Jeżeli list negatywny, to spokojnie przygotuje sobie wszystkie dokumenty zwlekając z odbiorem listu po trzecim awizo.
Postawiłam jej tarota aczkolwiek bez przekonania. Na szczęście potrafię się zdystansować nawet do swoich odczuć i przekonań. Oto co jej wyszło.
Nie jest to negatywny list. Mówi o niespodziewanych, szczęśliwych zmianach. A oto dopełnienie wróżby, niesamowite, aż dwa razy.
Śmiało, bez żadnych obaw, może ten list odebrać. - Odważyła się, dziś odebrała. Przybiegła do mnie z informacją, że jak powiedziałam, tak jest. List jest dobry, mówi o korzystnych zmianach.
Nie bałaś się odebrać? - zapytałam
Nie, bo zawsze jest tak, jak Twój tarot mówi - Odpowiedziała
Czasem mam wrażenie, że osoby, którym wróżę bardziej w te moje wróżby wierzą niż ja sama. To powoduje moje większe obawy i poczucie odpowiedzialności. Nie rozumiem, jak telewizyjni wróżbici i wróżki mogą mówić ludziom o ich zdrowiu. Na domiar wróżą z pominięciem osobistego kontaktu, nie znając tych ludzi, nawet nie widząc ich twarzy.
Nie ma ludzi nieomylnych. I nawet jeżeli mam jakieś wrodzone predyspozycje do wróżenia to ja sama długo nie miałam do tego przekonania.Teraz mam dystans. Ludzie, którzy wróżą powinni go mieć. To daje poczucie odpowiedzialności za swoje interpretacje wróżb. Nie jestem wróżką. Czytam karty tarota. I one są jak książka. Nie wystarczy czytać, należy czytać, starając się zrozumieć.
Ostatnio miałam dwie ciekawe wróżby z małych i dużych arkanów, na dwanaście domów astrologicznych. Ogólne - Na przyszłość. Ok. roku. Opiszę je, gdy będzie więcej czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz